Czytając recenzje pewnej Pani krytyk wnioskuję, że ten film to dla „progresywnych” hedonistek zwykły koszmar, który je uwiera jak kamień w bucie. Bo jak to tak? Ratować kaszojady? Pokazywać miłość, empatię i szacunek do dzieci? A gdzie aborcja??? Aborcja lekiem na wszytko, a instynkt macierzyński nie istnieje, podobnie jak trauma poaborcyjna.
Film jest typowo Polski, styl „na romantycznie”. Ale tematyka jest ważna i wartościowa … bo przy obecnie panującej antyrodzinnej, antydzieciowej narracji jest niespotykany.