Dodaje 2 punkty do oceny, 1 za Dorocińskiego, 2 za Olbrychskiego, pomijając ich dobre aktorstwo ten
film jest na poziomie innych polskich komedii czyt. żenującym.
Tylko że ja jakoś nie mogę się dorozumieć, w jakiej konwencji miał być Olbrychski w tym filmie. Wolanda z 'Mistrza i Małgorzaty' (demonicznie)? Pana szalonego profesora (naukowo-futurystycznie)? Błazna (groteskowo)? Starego playboya (żałośnie nieco)? Gdzieś mi tu pachnie sceną 'O złota rybko w kryształowej bani' w Kordianie, ale śliska ta rola jakoś... 'sposób niemyślenia przemyśl,
oszalej, będziesz świętym w Stambule'.